środa, 1 lipca 2015

Enter Enea Festival 2015

      Z czym kojarzy Wam się lato? Jak spędzacie wakacyjny czas? Dla mnie to przede wszystkim wypady nad morze i wygrzewanie się w słońcu. Ale czym byłby letni wypoczynek, gdyby nie plenerowe koncerty i festiwale? Nie ma nic przyjemniejszego od ciepłego wieczoru spędzonego ze znajomymi na świeżym powietrzu, w rytmie dobrej muzyki. :)

W tym roku postanowiłam, oczywiście w miarę wolnego czasu, odwiedzać ciekawe miejsca oraz spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, na świetnych koncertach i festiwalach. W okresie letnim jest ich naprawdę mnóstwo i trzeba byłoby mieć dwumiesięczny urlop, aby wybrać się na wszystkie wydarzenia. Jednak przy dobrej organizacji wolnego czasu, którym dysponujemy, można przeżyć niezapomniane chwile na wielu ciekawych imprezach.

Pod koniec maja, szperając w internecie i szukając koncertów, które mogłyby przypaść mi do gustu i na które warto byłoby pojechać, znalazłam informację o Festiwalu Enter Enea. Po przeczytaniu relacji z poprzednich edycji oraz zapoznaniu się z programem tegorocznej uznałam, że nie może mnie na nim zabraknąć. Dzięki organizatorom festiwalu, miałam okazję w nim uczestniczyć i przeżyć fantastyczne emocje.


Enter Enea Festival to dwudniowy cykl koncertów o charakterze jazzowym, który w tym roku doczekał się swojej piątej edycji. Dyrektorem artystycznym festiwalu jest znakomity jazzman - Leszek Możdżer, którego muzykom i fanom muzyki jazzowej nie trzeba przedstawiać. Podczas festiwalu można usłyszeć polskich i zagranicznych muzyków, którzy swoją pasją potrafią zarazić każdego, nawet tych, którzy z muzyką nie mają wiele wspólnego.

Jak co roku, festiwal odbył się w Poznaniu, nad Jeziorem Strzeszyńskim. Jest to idealne miejsce na tego rodzaju imprezy muzyczne (i nie tylko). Spokój, cisza, piękne widoki i scena tętniąca dźwiękami z najwyższej półki. Warto zaznaczyć, że nie jest to typowy koncert plenerowy. Dzięki ograniczonej ilości biletów, koncerty są bardzo kameralne, a atmosfera jest naprawdę wyjątkowa.


Przed koncertami należało odebrać opaski, bez których wejście na teren festiwalu nie było możliwe. Dodatkowo każdy meloman mógł otrzymać festiwalowy program oraz naklejkę i przypinkę z logo wydarzenia. :)


Po festiwalu opaskę delikatnie rozcięłam i zachowałam na pamiątkę. :)



W środowy wieczór - 3. czerwca, na scenie Enter Enea Festival, wystąpił niezastąpiony Leszek Możdżer, który razem z Dominikiem Bukowskim, grającym na wibrafonie i marimbie oraz kwartetem Atom String Quartet dali najdoskonalszy popis muzycznych umiejętności, tym samym rozpoczynając drugi dzień festiwalu. Jako że jestem skrzypkiem i wielką fanką Leszka Możdżera, koncert ten dostarczył mi niezapomnianych wrażeń. Jan Ptaszyn Wróblewski powiedział o kwartecie, że jest to "czterech najsympatyczniejszych rzępajłów z siłą rażenia adekwatną do nazwy zespołu!". Trudno się z tą opinią nie zgodzić.

Jako drugi na scenie zaprezentował się Ambrose Akinmusire Quartet, na którego czele stoi sam Ambrose Akinmusire. Znakomity trębacz jazzowy, który zdobył wiele prestiżowych nagród na międzynarodowych konkursach oraz zyskał ogromne uznanie w świecie muzyki jazzowej. Artysta przeniósł publiczność w świat dźwięków, w którym żaden z nich nie był przypadkowy. Doskonała precyzja, wyczucie rytmu i harmonia tworzyły jedno muzyczne dzieło, które zebrało gromkie oklaski.

Wieczór zakończył występ trio w składzie Michael Wollny, Tamar Halperin oraz Hanno Busch. Jeśli miałabym zrobić ranking, w którym umiejscowiłabym dane występy na poszczególnych pozycjach to byłaby dokładnie taka kolejność, zaczynając od pierwszego miejsca, w jakiej artyści zaprezentowali się publiczności. Występ tych muzyków podobał mi się najmniej, jednak nie było to spowodowane przygotowaniem artystów, które było na najwyższym poziomie, a przez rodzaj muzyki, który był dość specyficzny i nie bardzo przypadł mi do gustu. Niektóre kompozycje porwały również mnie. Były żywe, skoczne (o ile można takich słów użyć w przypadku opisywania jazzu) i zdecydowanie wyróżniały się na tle pozostałych utworów tych artystów, które były raczej spokojne i subtelne.


Udało mi się uchwycić skupionego Leszka Możdżera, który już samym wejściem na scenę zrobił na mnie (po raz kolejny!) ogromne wrażenie.



No i nie mogło zabraknąć wspólnego zdjęcia z Możdżerem. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale różne przygody podczas przygotowań do festiwalu wpłynęły na ogólną jakość zdjęć. Ale i tak najważniejsza jest tu muzyka!


* Serdecznie dziękuję organizatorom tegorocznej edycji Enter Enea Festival, dzięki którym mogłam uczestniczyć w tym wydarzeniu i przeżyć niezapomniane chwile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz